Posłannictwo Trzeciego Zakonu

 Posłannictwo Trzeciego Zakonu

Między pięknymi i podziwienia godnymi naukami, jakie Boski nasz Mistrz dał świętym apostołom, a przez j nich i nam wszystkim, na tę przede wszystkim powin­niśmy zwrócić szczególną uwagę: „Idźcie i wy do winnicy Mojej, czyli innymi słowy: Oddajcie się pracy apostolskiej, która zaiste powinna być najważniejszym zadaniem naszego Życia, bo przez nią jedynie możemy pokonać i zwyciężyć nieprzyjaciół Boga i naszego społeczeństwa.

Zastanówmy się nad powyższą nauką, zawartą w przypo­wieści naszego Zbawcy, w której gospodarz wysyła swych słu­żących do winnicy, a następnie w różnych porach dnia wychodzi, spotyka na rynku wielu próżnujących, gani ich ostro mówiąc: „Czemu tu stoicie cały dzień próżnujący” i usilnie wzywa ich do pracy: „Idźcie i wy do winnicy mojej”. Nie ulega wątpliwości, iż robotnikami w winnicy są wszyscy ludzie, którym Bóg rozkazuje troszczyć się o zbawienie własnej duszy, iżby kiedy mogli w nie­bie otrzymać nagrodę za swą pracę; jednakowoż praca nad zba­wieniem własnej tylko duszy nie zasłoni Tercjarzy, synów du­chownych Św. O. Franciszka przed zarzutem „próżnujących” i nie daje im prawa do nagrody w niebie; ona dalej nie odróżnia ich od innych ludzi, a nawet od nierozumnych stworzeń, które zmie­rzają do celu wyznaczonego im przez Stwórcę. „Wszystkie stwo­rzenia głoszą wspaniałość i wszechmoc Boga” mówi prorok Pań­ski (Ps. 18. 2.), wszystkie stworzenia pracują każde w swym za­kresie i spełniają swe zadanie stosownie do swej natury. Niebo ze swymi drogami gwiaździstymi, ziemia ze swoją żywnością i wieczną zmianą, rośliny ze swoim wzrostem i owocami, zwie­rzęta ze swymi popędami i dziełami, gwiazdy ze swym wspaniałym światłem, morza ze swą równią i falami, ptaki ze swym śpie­wem, rzeki, źródła, kwiaty, wszystko co istnieje chwali Stwórcę, gani nas i zdaje się mówić do nas: „Co tu stoicie cały dzień próżnujący”. Synowie św. Franciszka, czemu nie naśladujecie św. waszego ojca, który pałając żądzą  chwalenia Stwórcy, przebiegał świat, by pozyskać dla Boga dusze i serca  ludzi .

„Nie dla siebie samego chciał żyć, lecz innym chciał być pożytkiem” jak śpiewa o Nim Kościół św. w swej świętej liturgii. Jeżeli więc wszystkie stworzenia spełniają swe zadanie, to i my stwo­rzenia Boże obdarzone rozumem musimy spełnić swe zadanie, musimy pracować nad własnym uświątobliwieniem a jako syno­wie św. Franciszka i nad uświątobliwieniem naszych współ­braci, to jest zakres naszej pracy, to jest ta winnica, do której nas Niebieski gospodarz wysyła: praca nad sobą i drugimi. Ponieważ zaś Wy Tercjarze! znacie wasze obowiązki względem siebie samych, chcę mówić o obowiązkach niemniej wzniosłych i zaszczytnych, o pracy społecznej, czyli o apostolstwie jakie macie spełniać wśród różnych warstw społecznych, by dusze pozyskać dla cnoty w myśl św. Franciszka „Wszystko odnowić w Chrystusie”.

I. Ponieważ zatem działalność religijna stanowi istotę Trze­ciego zakonu i jest jego głównym celem, musimy przeto wszyst­kie czynności nasze odnosić do tego celu stosownie do przepisów świętej reguły i dekretów papieży, a zwłaszcza dekretu papieża Piusa X, w którym Ojciec święty tak się odzywa do Tercjarzy: „Przede wszystkim, moi kochani synowie, powinniście poznać czym według woli świętego Założyciela powinien być Trzeci Zakon, który istotnie nie różni się od dwóch pierwszych zako­nów św. Franciszka, albowiem posiada ten sam cel, choć inne właściwe sobie środki do osiągnięcia tego celu”. Już nasz po­przednik św. p. Leon XIII mówi: „Zakony św. Franciszka mają za cel główny zachowywanie Ewangelii Chrystusa Pana; są one z woli św. Założyciela niejako miejscem zapasów i walki, w którem ludzie ćwiczą się z większą gorliwością w życiu chrześcijańskim. Wprawdzie dwa pierwsze zakony, ćwicząc się w najwznioślej­szych cnotach, dążą do wysokiego wprost niebiańskiego celu, lecz nie wszyscy mogą należeć do tych zakonów, bo nie wszyst­kim daje Bóg potrzebne ku temu łaski. Trzeci zakon założony jest dla wszystkich ludzi, a jak bardzo on wpłynął na poprawę obyczajów, jak wiele przyczynił się do podniesienia ducha chrze­ścijańskiego, jak wielkie, heroiczne cnoty wypielęgnował, świad­czy o tern historia i jego wewnętrzny ustrój”. (Konst. Misericors Dei Filius). Z drugiej strony już św. O. Franciszek nazwał Trzeci zakon (zakonem pokuty), zakonem Braci Pokutujących, chcąc przez to wskazać, iż cechą każdego Tercjarza powinna być: mi­łość braterska i umartwienie (pokuta).

Co do pierwszego punktu, co do pierwszej cechy Tercjarzy, miłości braterskiej, już papieże, nasi poprzednicy, po wszyst­kie czasy o to głównie się starali, aby wszystkich Tercjarzy franciszkańskich, naśladowców św. Franciszka w jego seraficznej miłości, połączyć przez związek serc w jedno wielkie bratnie stowarzyszenie Także i my w naszym apostolskim piśmie „Septimo iam anno“ przypomnieliśmy członkom pierwszego zakonu o płomiennej miłości braterskiej, która jako taka powinna się rozciągać na Trzeci Zakon. Ta miłość braterska powinna pa­nować nie tylko między Tercjarzami jednej jakiejś miejscowości, lecz obejmować wszystkich Braci bez wyjątku, a w ten sposób wszyscy przez miłość będą stanowili jedną całość. Ponieważ zaś wrogowie wiary katolickiej, wiedząc, że zjednoczone umie­jętnie siły więcej mogą zdziałać niż rozdzielone, tworzą rozma­ite stowarzyszenia, aby tym łatwiej mogli szerzyć swe przewro­tne zasady, musimy im przeciwstawić stowarzyszenia katolickie, a zwłaszcza Tercjarstwo, którego zadaniem jest szerzyć ducha Chrystusowego, inaczej bowiem wynik walki będzie bardzo nierówny. Jednakowoż nie wolno do nowozakładanych sto­warzyszeń czy bractw wprowadzać nowego sposobu życia, a sto­sunki między rozmaitymi stowarzyszeniami czy bractwami mają oznaczać i normować odnośni Dyrektorowie.

Co się tyczy drugiego punktu, to wraz z naszym poprzed­nikiem, chcemy powiedzieć: Głownem naszym żądaniem jest, by Tercjarze, którzy nazywają się zakonem Pokuty lub Braćmi Po­kutującymi, naśladowali cnoty swego świętego Założyciela, inaczej bowiem nie spełnią swego zadania i praca ich nie wyda tych owoców, jakich się od nich słusznie domagamy i oczekujemy. Albowiem jak mówi św. Bonawentura, głównym zadaniem św. Franciszka, jakie otrzymał od Boga, było głoszenie pokuty, odwo­dzenie ludzi od miłości tego świata, a przyprowadzenie ich do miłości Ukrzyżowanego, a jako doskonały naśladowca Chrystusa umartwionego i ukrzyżowanego dal nam zadziwiający przykład pogardy świata i miłości krzyża i w ten sposób wskazał swym Braciom drogę do osiągnięcia doskonałości w zwykłem, pospolitym życiu wśród świata. W ten sposób powstał Trzeci Zakon, który zawsze, ilekroć oddawał się umartwieniom i pokucie, bar­dzo wiele dobrego działał dla Kościoła i państwa i dziś jeszcze przyniesie podobne owoce jeśli stanie się naprawdę zakonem „Pokuty” stosownie do przepisów swej reguły”. Kończąc dodaje Pius X.: „Głownem zadaniem Trzeciego Zakonu jest: ćwi­czenie się w cnotach ewangelicznych i dawanie dobrego przykładu życia prawdziwie chrześcijańskiego innym ludziom”.

I zaiste Pius X. jako Tercjarz św. Franciszka, pełny ducha serafickiego, który za hasło swych rządów wziął sobie słowa św. Pawła do Efezów: „Jest moim obowiązkiem wszystko odno­wić w Chrystusie”, które to słowa stały się też hasłem św. na­szego Patriarchy, nie mógł inaczej pisać o świętym Franciszku i o Jego Trzecim Zakonie, który nazywa szkołą, gdzie ludzie w świecie żyjący, nie porzucając swych dóbr, dążą do doskona­łości przez ćwiczenie się w cnotach ewangelicznych.

Ponieważ zaś prawdziwa pobożność polega na ćwiczeniu się w cnotach, na życiu zgodnym z nauką Chrystusa, a w dzi­siejszych zwłaszcza czasach bardzo wielu jest ludzi połowicznie tylko lub fałszywie pobożnych, którzy sądzą, że pobożność po­lega na odmówieniu tylko pewnych modlitw bez przejęcia się niemi, na uczuciu pobożnym, którzy jednym słowem wyznają na­ukę Chrystusa Pana ale tylko ustami, a nie żyją według niej, powinni Tercjarze zwalczać tę źle pojętą pobożność, a w jaki sposób? oto, że sami pełni ducha Chrystusowego będą żyli we­dług zasad Ewangelii, będą w życiu praktykowali naukę Chrys­tusa Pana. Dlatego też Trzeci Zakon nie potrzebuje dużo człon­ków, lecz członków dobrych, pełnych ducha Chrystusowego, bo jeden członek prawdziwie pobożny więcej na pewno zdziała niż tysiące innych nie mających ducha prawdziwie Chrystuso­wego. O, bo naprawdę wielką, nieprzepartą jest siła dobrego przykładu. Nic zatem dziwnego, iż dwunastu apostołów, prosta­ków wprawdzie, ale pełnych ducha swego Mistrza nawróciło świat cały, iż jeden pobożny kapłan lub misjonarz więcej ludzi zyskuje dla Boga, niż tysiące innych nie mających ducha Bo­żego.

II. Przypatrzymy się teraz konkretnej pracy społecznej Tercjarstwa, wglądnijmy w jej szczegóły. Warto przytoczyć w tym względzie słowa słynnego szerzyciela (propagatora) idei Tercjarskiej Alberta Sauera do pewnego proboszcza: „Znam, są jego słowa, wielu Tercjarzy, tak mężczyzn jak i niewiast, którzy speł­niają wiernie obowiązki swego stanu, biorą udział w rozmaitych zebraniach i zgromadzeniach, zajmują się wychowaniem sierót i spełniają inne pożyteczne czynności; można ich spotkać wszę­dzie, gdzie chodzi o spełnienie dobrego jakiegoś czynu, danie dobrego przykładu, pokonanie obawy lub względu ludzkiego, a zarazem są dla innych wzorem i przykładem życia chrześci­jańskiego, świeckimi wikariuszami i pomocnikami duchowień­stwa”. Dalej wyznaje on, iż sam przez długi czas nie znał istoty Tercjarstwa, dopiero kiedy się przypatrzył życiu chrześcijańskiemu Tercjarzy, życiu pełnemu gorliwości, zapomnienia o sobie i ofiar wszelakich, pojął iż tajemnica tego życia leży w tym, iż jego twórcą i założycielem jest św. Franciszek.

Nadto Tercjarze, jak świadczą różni proboszczowie i dyrek­torowie, przez częste nawet codzienne przystępowanie do Komunji św. stają się w znacznej mierze szerzycielami ruchu eu­charystycznego, który jest potężną dźwignią podniesienia życia chrześcijańskiego, gdyż około Eucharystii skupiają się wszystkie praktyki religijne, tak iż Tercjarze przez potęgę swego słowa i przykładu stają się prawdziwymi apostołami wśród reszty wier­nych. Nic zatem dziwnego, iż proboszczowie znając błogosła­wione skutki działalności tercjarskiej, zakładają je w swych parafiach.

Tercjarstwo dalej szerząc zasady nauki katolickiej chroni od zagłady i ruiny społeczeństwa i państwa. Wiele dzisiaj jest złego a jeszcze większe zło grozi w przyszłości dlatego, że ludz­kość wyrzuciła Boga ze swego życia prywatnego i publicznego i zapomniała o jednym zdaniu, które wypowiedziała Prawda Odwieczna, a które stanowi o losach państw: „Beze mnie nic uczynienie możecie” i o strasznych słowach Proroka Pańskiego: „Którzy odłączają się od Ciebie, o Boże, zginą”. (Ps. 72, 27). Dlategoż św. Franciszek wiedząc, iż bez Boga nie mogą istnieć narody i państwa, głosił wiarę, prowadził ludzi do życia pra­wdziwie chrześcijańskiego i na tej drodze kazał im szukać szczę­ścia i pomyślności doczesnej stosownie do słów Chrystusa Pana: „Szukajcie tedy najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, a wszystko inne będzie wam przydane”. I w dzisiejszych czasach znajduje katolicyzm silną podporę w świętym Franciszku i jego rodzinie, której gałązki rozszerzają się na cały świat. Re­guła Trzeciego Zakonu naucza prawdziwego braterstwa miłości i sprawiedliwości i żąda posłuszeństwa tak dla władzy koś­cielnej jak i świeckiej.

Dlatego też admirał Kuwerdil, który wiele pracował nad ruchem społecznym lecz nie mógł znaleźć trwałych dla spo­łeczności podstaw, woła: „Musimy tworzyć stowarzyszenia chrze­ścijan w poszczególnych miejscowościach i parafiach. Szkoda, że Trzeci Zakon tak bardzo znienawidzony przez sektę Wolnomularzy nie rozszerzył się wszędzie, jak to było życzeniem papieży. Gdyby się to stało, praca nasza społeczna byłaby skończoną, trzeba by ją tylko udoskonalić”. Z tego samego powodu pisał Pius X jeszcze jako Patriarcha wenecki do swych diecezjan, iż jego gorącem życzeniem jest, aby w poszczególnych parafiach jego diecezji zaprowadzonym było tercjarstwo, aby w kościołach i oratoriach odbywały się konferencje, iżby wszyscy wierni mogli się zazna­jomić i poznać dokładnie regułę Trzeciego Zakonu. Nic więc dziwnego, iż papież i inni dostojnicy kościelni tak gorąco popie­rali Trzeci Zakon, duch bowiem Trzeciego Zakonu to duch na wskroś społeczny, jak nas uczy doświadczenie i jak świadczą o tern różne akty kongresów tercjarskich. Akta n. p. kongresu w Para le monial z r. 1908 opiewają między innymi jak nastę­puje: „Kto wierzy, że jego miłość i cześć względem Boga powin­na się na zewnątrz okazywać przez cześć i miłość bliźniego, ten ma ducha Trzeciego Zakonu. Kto wierzy w to, iż do zba­wienia konieczna jest nie tylko wiara lecz i praca dla bliźnich przez dobry przykład, modlitwę, uczynki pokutne, przez słowa i czyny, ten ma ducha Trzeciego Zakonu. Kto zawsze i wszę­dzie odważnie wyznaje, iż nadnaturalny duch braterstwa i miłości bliźniego musi odżyć tak w życiu prywatnym jak i publicznym i nad przywróceniem tego ducha pracuje, ten ma ducha Trze­ciego Zakonu”.

Jakie znaczenie ma w dzisiejszych czasach powróz św. Fran­ciszka, pyta kardynał Alimonda i sam odpowiada „ten powróz wlewa do serc pokorę, skromność, sprawiedliwość, ducha ofiary, wstręt do grzechu, zamiłowanie cnoty, gorliwość o chwałę Bożą. On sprowadza do duszy świat nadprzyrodzony, królestwo nie­bieskie Jezusa Chrystusa, Jego raj. Czyż to wszystko jest jeszcze za mało? Czyż to nie jest wszystkim we wszystkim? Tak! jest to wszystkim, albowiem jak zaznacza słynny socjolog Paweł Lapajr, każda cnota, a więc i pokuta, którą oznacza powróz św. Franciszka, jest z natury swojej dążeniem do doskonałości, a do­skonałość ludzi polega na naśladowaniu Chrystusa Pana, na upo­dobnieniu się do Boga, który jest źródłem i istotą wszelkiej doskonałości, na spełnieniu Jego świętej woli i na miłości bliź­niego. „Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego“ to jest pierwsze i najważniejsze przykazanie a wtóre po­dobne temu: „A bliźniego Twego jak siebie samego. Miłość zatem bliźniego jest nieodłączną od miłości Boga albowiem: „jeśli kto mówi, że miłuje Boga a bliźniego nienawidzi, kłamcą jest“ mówi Pismo św. a w innym miejscu Sam Chrystus Pan mówi: „Za­prawdę powiadam wam: że cokolwiek uczyniliście jednemu z mo­ich najmniejszych Braci, Mnieście uczynili”.

Każda zatem cnota, a więc i pokuta, która stanowi cechę i istotę prawdziwego Tercjarza, ma za przedmiot bezpośredni lub pośredni dobro bliźniego. Pokuta, jak zauważa tenże Lapajr o­kreśla nasz stosunek do Boga i bliźniego, a ponieważ stosunek ten psują namiętności nasze, zatem umartwienie naszych namię­tności i walka z niemi stanowi właściwie pokutę. Pokuta zatem ma znaczenie socjalne’, ona wprowadza porządek do świata nad­przyrodzonego, który polega ma miłości Boga i bliźniego. Dla­tego też pewien uczony socjolog mówi: „Trzeci Zakon, są jego słowa, nie przestał i dziś być Zakonem Pokuty, ten zaś tytuł wskazuje miejsce w’ Trzecim Zakonie wszystkim uczonym i so­cjologom, którzy przez swe nieodpowiednie lub przewrotne za­sady lub hasła są przyczyną wszystkiego złego, jakie nurtuje w społeczeństwie dzisiejszym; tam będą mogli odpokutować za swą przeszłość, a także wyćwiczyć się w cnocie i pokorze. Ich talent i zasługa nie zmniejszą się przez to, że będą Tercjarzami. Są oni poetami? św. Franciszek także był poetą; są znawcami sztuki, niech wiedzą, że w 13 wieku Tercjarze przy­czynili się głównie do tak świetnego rozwoju sztuk we Wło­szech. Są oni filozofami, zakon Franciszka posiada geniuszów w tym względzie jak Duns Skot, Roger Bacon, słynnych mów­ców jak św. Antoni Padewski, św. Bernardyn z Sjeny, św. Le­onard i t. d. słowem wszyscy mogą w zakonie znaleźć równych sobie.

Z drugiej znowu strony uczeni w Trzecim Zakonie przyczy­niają się nie tylko do utrzymania życia socjalnego opartego na miłości i cnotach wśród członków, lecz i sami silniejszą znajdują w nim pobudkę do życia cnotliwego i pobożnego przez żywe przykłady innych członków Trzeciego Zakonu, gdyż każdy z członków cieszy się tą myślą, że w walce o dobrą sprawę, w naśladowa­niu Ukrzyżowanego Chrystusa, w cierpieniu nie jest sam tylko, że i inni walczą razem z nim, cierpią, wspomagają go swą mo­dlitwą, zachęcają wzajemnie do cnoty, i w ten sposób pod okiem św. Franciszka dążą do niebieskiej ojczyzny. Łatwo teraz możemy zrozumieć, że pobożność innych ludzi podnosi duszę do Boga, a zarazem przez słodko pociągającą silę miłości, która jest pod­stawą wszelkiego dzieła społecznego łączy ją z innymi i zyskuje ich dla nich. Dlatego też pewien słynny Tercjarz wola: „gdybyśmy Boga naprawdę kochali, kochalibyśmy i bliźniego” a św. Teresa, „im więcej mamy miłości dla bliźniego, tern samem więcej miłu­jemy Boga. Kiedy zaś miłość nasza ku bliźnim stanie się szla­chetną, czynną, ugruntuje w sercu naszym miłość ku Panu Bogu”.

Spełniajmy zatem wiernie obowiązki płynące z tytułu Braci Pokutujących, wówczas nie zasłużymy na nazwę próżnujących, lecz doskonale odpowiemy naszemu celowi.