Cześć Marji w rodzinie serafickiej

O Maryi nigdy dosyć!

I. ZAKONY SERAFICKIE SA MARJAŃSKIE W SWYM ZAŁOŻENIU, W SWYM ZADANIU I SWOICH OWOCACH.

Założycielem naszym jest gorący czciciel Najświętszej Panienki. Św. Franciszek żywił w sercu swym miłość najczulszą dla Matki Najświętszej, serdeczną pobożność i ufność bez granic. Do niej uciekał się we wszystkich potrzebach i nazywał Ją najsłodszymi imionami. W kościółku Matki Boskiej Anielskiej najchętniej przebywał, tam rozpalił pierwsze ognisko swego zakonu i polecił, by bracia nigdy tego miejsca nie opuszczali. „Jeżeli was wypędzą jedną stroną, wróćcie drugą. Ono jest święte. Tu Bóg założył swoje mieszkanie. Tu was Bóg rozmnożył, gdy was było maluczko. Tu was oświecił duchem mądrości. Kto tu się pobożnie modlić będzie, uzyska, o co prosi. Kto tu grzeszyć będzie, srożej będzie karany. Miejcie, moi synowie w wielkiej czci to miejsce Matki Najświętszej. Śpiewajcie tu chwałę Bożą z gorliwością i radością“. Z zadziwiającą prostotą i jasnością kreśli św. Franciszek swój program i przekazuje go w spuściźnie swoim zakonom: chwała Boża, cześć Maryi i zbawienie dusz nieśmiertelnych. Miłość św. Serafa ku Matce Najświętszej tak dalece zasłynęła, że najwięksi malarze przedstawiają go klęczącego u stóp Panienki i wpatrującego się w Nią z zachwytem. Co dzień odmawiał godzinki o Najśw. Pannie i synów swoich do tego zachęcał. Przed uroczystością Jej wniebowzięcia pościł zawsze czterdzieści dni o Chlebie i wodzie, w kazaniach głosił zawsze Jej cześć. Szczególną jednak cechą miłości św. Franciszka była wiara w Niepokalane Poczęcie i Wniebowzięcie Matki – Dziewicy. W tym celu postanowił na kapitule, odbytej w r. 1219, by w każdą sobotę we wszystkich kościołach Braci Mniejszych odprawiała się Msza św. o Niepokalanym Poczęciu. Przez to rozporządzenie zakon seraficki obierał Niepokalaną Pannę za swoją Patronkę i występował już przed siedmiu wiekami jako obrońca dogmatu Niepokalanego Poczęcia. Uczniowie św. Franciszka bronili tego najkosztowniejszego skarbu i po całym świecie rozpowszechniali nauki} o Niepokalanym Poczęciu. Największym obrońcą był wielebny Jan Duns Scot, który zwyciężając przeciwników kazaniami, pismami i uczonymi rozprawami, pierwszy ogłaszał z katedry uniwersyteckiej dogmat o nieskazitelności Matki Najświętszej. W sto lat później wydała akademia paryska dekret, na mocy którego nikt nie mógł otrzymać stopnia doktora, dopóki nie przysiągł, że zawsze będzie nauczał i bronił tajemnicy Niepokalanego Poczęcia. Gdy zaś ogłoszenie upragnionego dogmatu nastąpiło, dopełnia go tercjarz, papież Pius IX. Możemy sobie wyobrazić, co się działo wtenczas w sercach dzieci św. Franciszka, ile modlitw dziękczynnych popłynęło do nieba z każdego klasztoru franciszkańskiego. Był to triumf dla wszystkich trzech rodzin Patriarchy z Asyżu. Podczas gdy Papież rozbierał się z szat pontyfikalnych, podeszło doń dwóch generałów franciszkańskich, jeden z lilią złotą, drugi ze srebrną i klęknąwszy, ofiarowali mu je w dowód wdzięczności za ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Papież przyjął ten dar z szczególną łaskawością, potem kazał wyryć treść dogmatu na marmurowej tablicy i umieścić ją pod posągiem św. Franciszka.
Wszyscy święci i błogosławieni trzech rodzin serafickich odznaczali się szczególniejszym nabożeństwem do Matki Najświętszej. Cześć Maryi ożywiała wszelkie płody wyobraźni i rozumu, sprowadzając na wszystko przeczysty promień Niepokalanej Dziewicy. W łonie rodziny serafickiej powstają różne bractwa i modlitwy na cześć Królowej nieba i ziemi. — Miłą dla was, kochani tercjarze, będzie wiadomość, że św. Bonawentura, doktor seraficki, dał początek modlitwie, zwanej Anioł Pański, że antyfona „Pod Twoją obronę“ wyjęta jest z kazań św. Bernardyna z Sieny, że przepiękny hymn „Stała Matka boleściwa“ jest dziełem bł. Jakopone de Todi i stal się modlitwą kościelną, że różaniec franciszkański czyli koronka o siedmiu radościach pochodzi od syna św. Franciszka, świątobliwego Jakuba Koronis, do którego Matka Najświętsza powiedziała: „Wskażę ci sposób, w jaki mnie najlepiej uczcisz i piękniejszy spleciesz mi wieniec, aniżeli z kwiatów, które prędko więdną“; tę koronkę rozszerzał u nas bł. Władysław z Gielniowa, bernardyn; warto też wiedzieć, że zakończenie pozdrowienia anielskiego pochodzi od zakonu Braci Mniejszych, że autorem godzinek jest najprawdopodobniej franciszkanin Bernardyn de Bustis, które na jeżyk polski przetłumaczył Jakub Wujek, jezuita i odtąd stały się godzinki własnością całego narodu. Koronacja figur i obrazów Matki Bożej pochodzi również od synów św. Patriarchy. Niema w rodzinie serafickiej ani jednego, który by Matki Najświętszej nie kochał. — W pierwszych szeregach czcicieli Maryi kroczy św. Antoni. Najulubieńszą jego modlitwą był hymn kościelny: „O gospodzie uwielbiona”. Ze szczególną gorliwością mówił w kazaniach swych o Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu. Znany nam jest św. Feliks z Kantalicjo, któremu Matka Najświętsza swą Boską Dziecinę kładzie na ręce. Wielkim czcicielem Maryi był św. Wawrzyniec, który w podróżach apostolskich szerzył wszędzie Jej cześć. A na koniec wspomnijcie sobie ten czcigodny zastęp rzeźbiarzy, malarzy, muzyków i poetów franciszkańskich, których dzieła po wszystkie wieki głosić będą chwałę Maryi. A co mówić o wspaniałych kościołach i kaplicach ku Jej czci wystawionych. Zaiste to wszystko jest wspaniałym hymnem, śpiewanym przez rodzinę seraficką na cześć Niepokalanej. Czyż nie rozpiera radość serca nasze na myśl, że także należymy do rodziny mariańskiej i pielęgnujemy dalej tą miłość dziecięcą ku Matce Najświętszej, odziedziczoną po sławnych przodkach swoich. Niedawno temu zbieraliśmy podpisy pod petycje o ogłoszenie dogmatu wniebowzięcia Matki Bożej. Prośmy Boga, by nasze zabiegi uwieńczone zostały pomyślnym skutkiem, idźmy przed ołtarze majowe z głęboką wiarą i niezachwianą ufnością, jak przystało na franciszkowe dzieci Matki Niepokalanej i Wniebowziętej.
II.  ZACHĘTA TERCJARZY DO NABOŻEŃSTWA KU MATCE NAJŚWIĘTSZEJ.
Nie bez przyczyny pokładają ludzie ufność w Maryi. Jeżeli kiedy to właśnie teraz potrzeba nam serca Maryi, Matki naszej. Obojętność i zepsucie jako czarny obłok zakrywają czysty błękit duszy ludzkiej. Nabożeństwo ku Marji świeci jeszcze jak gwiazda i dopóki ona nie zgaśnie, dopóty nie zgaśnie nadzieja powrotu do dobrego.
Pewien pisarz duchowny opowiada o prezydencie pewnego socjalistycznego miasta, że chciał on by wieża domu pracy przewyższała wszystkie wieże kościelne. Zapomniał biedak, że wieże kościelne mają znaczenie nie dlatego, że wznoszą się nad ziemie, ale dlatego, że wskazują niebo. Trzeba domieszać trochę nieba do ziemi. Jedna z najsłodszych form tego współudziału ducha i nadprzyrodzoności w naszym przyziemnym życiu jest nabożeństwo do Maryi. — Spytajcie się przodków swoich, a oznajmia wam, jakie przeistoczenie życia, jaka moc i otucha, gdy nad każda chwilą, nad każdym szczegółem naszego istnienia unosi się obraz Niepokalanej Dziewicy. Dawniej na każdym domu, nad każdymi niemal drzwiami, na rogach ulic, na obronnych marach miast wznosiły się posągi Maryi.
Bądźmy zatem godnymi naśladowcami przodków naszych.
Było to za czasów Zygmunta III. Polska wiele cierpiała od najazdu szwedzkiego. Pewnego razu, jak opowiadają kroniki, oddział szwedzki napadł niespodzianie na garstkę Polaków, pod dowództwem młodego Tarnowskiego i wziął wszystkich do niewoli. Gdy przechodzili obok figury Matki Najświętszej, oficer szwedzki kazał stanąć. „Słuchaj Tarnowski — rzekł — wyrok dzisiaj będzie ogłoszony. Może ci miłe życie? Może masz ojca, matkę, rodzeństwo? Puszczę cię na wolność, ale spełnij jeden rozkaz. Widzisz te figurę? Masz tu topór, utnij ten kawał drzewa a będziesz wolny”! Tarnowskiemu zaiskrzyły się oczy, już topór chwycił, już biegnie, już koledzy ze wstrętem odwrócili oczy, aby nie patrzeć na świętokradztwo, gdy Tarnowski dopadłszy do figury, objął ją rękoma, przytulił usta do niej, a wywijając toporem, zawołał: „Śmierć każdemu, który się odważy targnąć na Matkę moją. Za Nią przeleje chętnie ostatnią krople krwi”! I taki ogień bił z oczu jego, że koledzy drżeli ze wzruszenia. Szwedzi rzucili się, by porąbać figurę, ale topór zagrodził im drogę. Zaczęli Tarnowskiego dźgać dzidami, krew płynęła, w oczach ciemno się robiło bohaterowi, omdlały upadł, brocząc w krwi własnej, ale ostatkiem sił obejmując Matkę swoją, ostatnim tchem głosu domawiał: „Nie pozwolę“! I skonał zasłaniając piersiami swymi — swą Matkę!
Tak czcili i kochali Polacy Matkę Najświętszą. To też umiłowała sobie ta Pani naród polski i obrała sobie tron na tylu stolicach miłosierdzia: Częstochowę, Kalwarię, Ostrą Bramę, Leżajsk, Kraków, Lwów i t. d., w których lud pobożny ukoronował swą Matkę, a Ona iście królewską ręką rozlewa swe łaski na swe umiłowane dzieci.
Kochani Tercjarze! Polacy! Kochajmy Matkę niebieską, bo Maryi imieniem rozpoczyna się i kończy życie dziejowe Polski. Ona niby gwiazda cudowna, wysoko nad morzem życia naszego jest postawiona, Ona, niby słońce, olśniewa błogimi promieniami miłości swe dzieci, które przez Nią pną się do nieba…   z: Dzwonek organ Trzeciego Zakonu i Misji Franciszkańskich 1932 maj



Dodaj komentarz