Powstanie, cel, rozszerzenie i działalność trzeciego Zakonu świętego Franciszka.
1. Do najniebezpieczniejszych czasów dla Kościoła i państwa, dla całego chrześcijańskiego społeczeństwa, dla zachowania nieskazitelności Wiary św. i obyczajów chrześcijańskich należał wiek trzynasty. Już za panowania salijskich cesarzów a następnie pod cesarzem Fryderykiem z Hohenstaufów stoczone krwawe boje, aby Kościołowi odebrać jego niezależność a narody pozbawić praw i wolności. Cała niemal Europa, szczególnie zaś kraje włoskie, stały się jakby jednym krwawym pobojowiskiem a skutki stuletnich walk były jeszcze straszniejsze. Rozdwojenie umysłów, zepsucie obyczajów, zemsta i nienawiść wdzierały się do samego wnętrza rodzin. Pycha,, rozrzutność, żądza używania, nieobyczajność i rozpusta, nieposłuszeństwo względem Kościoła, wzgarda, udręczenie i rabowanie Stolicy św., niesprawiedliwość i wszelkiego rodzaju występki rozwielmożniały się coraz bardziej, a przy tern wszystkim rozszerzała się mniej więcej we wszystkich krajach, szczególnie w południowej Europie, trucizna jednej z najwstrętniejszych herezji, odrodzony Manicheizm, to wolnomularstwo średnich wieków. Zdawało się, że społeczeństwo ludzkie chce się nie tylko rozwiązać, lecz owszem zniszczyć i zburzyć; a przy tern nie było środka ludzkiego, aby je ratować przed grożącą zagładą. Sam Bóg ukazał te straszne niebezpieczeństwa owego czasu wielkiemu papieżowi Innocentemu III. przez senne widzenie. Było to w sierpniu roku 1209, gdy papież ten widział we śnie, jak macierzysty Kościół całego chrześcijaństwa na wzgórzu laterańskim w Rzymie chylił się do upadku, lecz przez ubogiego i nieznacznego człowieka został uratowany, który tę świątynię podparł własnymi barkami. Gdy nazajutrz stanął przed nim św. Franciszek z Asyżu ze swymi towarzyszami, poznał w nim owego ubogiego, którego widział we śnie podpierającego kościół laterański i przekonał się, że głos wyższy nakazał mu potwierdzić ten nowy zakon, co się też wnet stało. To było założenie „pierwszego Zakonu św. Franciszka”. Dzisiaj obejmuje ten Zakon trzy oddziały czyli „rodziny zakonne”, t. j. Franciszkanów, Konwentualnych czyli Minorytów i wreszcie Kapucynów.
W roku 1212 założył Franciszek dla kobiet „drugi Zakon ubogich Sióstr”, zwany później Zakonem Klarysek, oddając świętej Klarze, która ze szlacheckiego rodu i tegoż miasta Asyżu pochodziła, ubogą suknię zakonną w klasztorze świętego Damiana, poza murami Asyżu, i uczynił ją przełożoną tegoż klasztoru.
Zadziwić może, jak cudowne wrażenie i nadzwyczajne skutki wywarło w krótkim czasie założenie obu tych ubogich Zakonów, a szczególnie założenie Zakonu „Braci Mniejszych”. Kazania św. Franciszka i jego pobożnych towarzyszów, jak też ich życie surowe, ubogie i nieskazitelne, które w najjaskrawszej stało sprzeczności do ducha czasu owego na wskroś zepsutego stulecia, wywołały w mieszkańcach Włoch Francji, Niemiec, Hiszpanii i innych krajów jeszcze za życia św. Franciszka tak wielki zapał, że ludzie przybywali gromadnie, aby się wyrzec świata i prosić o przyjęcie do tego nowego zakonu, a chociaż zakładano mnogie klasztory, nie wystarczały one, aby pomieścić tłumy zgłaszających się o przyjęcie. W roku 1209 zdobył Franciszek dla siebie dwu towarzyszów swego ostrego życia dziesięć lat później, r. 1219. widział on na drugiej kapitule generalnej zgromadzonych około siebie 5000 i 500 proszących o przyjęcie; po dalszych 45 latach liczył spis w 33 prowincjach powyżej 8000 domów zakonnych i mniej więcej 200 000 zakonników, a liczba ta musiała się jeszcze bardziej powiększyć, skoro sto lat później „czarna śmierć” 124 000 braci zakonnych zabrać zdołała. Ten sam zapał dla tego ubogiego zakonu widziano też ze strony płci żeńskiej. Nie tylko ze stanu uboższego, lecz owszem z rodzin możnych i poważanych śpieszyły dziewice, nawet i kobiety zamężne za pozwoleniem swych mężów,, do „drugiego zakonu ubogich pań z Asyżu”, aby wyrzekłszy się świata wieść odtąd życie tylko dla Boga. I ten „drugi zakon” rozszerzał się stosunkowo nie mniej szybko i wspaniale jak ów „pierwszy zakon”
2. Jeśli serca wiernych przez sławę świątobliwego żywota serafickiego Założyciela i przez przykład, kazania i cnoty jego tak licznych uczniów głęboko były wzruszone,, to miało to tern bardziej miejsce, gdy Święty głosił sam słowa pokuty. Gdy św. Franciszek r. 1221 miewał w Poggiponzo, w Toskanii i w cornezio w dolinie Spoletu swe kazania, były słowa jego tak wzruszające a gorliwość jego w karaniu występków i w zachęcaniu do godnych owoców pokuty tak wielka, że niezmierna ilość ludu przybyłego z całej okolicy, aby go usłyszeć, była przez jego słowa tak wzruszona, że wszyscy prawie chcieli porzucić swe dobra doczesne i pójść za nim ; mężczyźni prosili o przyjęcie do klasztorów pierwszego zakonu, kobiety do klasztorów drugiego. „Słyszano wtedy opowiadają współcześni pisarze, „że po tych kazaniach synowie opuszczali swych rodziców, małżonkowie zachęcali się wzajemnie do wspaniałomyślnego wyrzeczenia się świata, że krewni i przyjaciele, chociaż byli złączeni rozmaitymi węzłami ze społeczeństwem ludzkim, namawiali się nawzajem do wzgardy świata i samotności klasztornej, ciesząc się jedynie nadzieją zobaczenia się w niebie”. Zdawało się powtarzać to, co się niegdyś działo w czasie kazania św. Jana nad Jordanem (Łuk. 3, 10 15): jedni pytali z obawą: „co mamy uczynić?” a drudzy znów: „co mamy uczynić?” a znów inni powtarzali to pytanie.
Wobec tak ogólnego wskutek założenia dwu pierwszych zakonów objawiającego się wzruszenia umysłów nie mógł Franciszek pozostać obojętnym, gdyż w swym szlachetnym sercu obejmował ich wszystkich, pragnąc wszystkich zaprowadzić do Chrystusa. Rozmyślał nad planem, który zadziwił świat, jemu zaś miał dać możliwość stać się dla wszystkich pożytecznym i ułatwić wszystkim drogę do Nieba, którzy tego pragnęli. Plan ten polegał w tern, że chciał założyć zakon, który miał być zgodny z każdą klasą ludzi, że zamierzał podać sposób życia, który by zbawienie ludzi prawie tak samo zabezpieczył, jak gdyby opuścili świat i udali się do klasztoru celem prowadzenia życia pokutniczego i kontemplacyjnego : on chciał jednym słowem życie wśród świata połączyć z życiem zakonnym. Jeśli ta myśl była doskonała, to była też nie mniej olbrzymia, tak że ją dzisiaj jeszcze podziwiać musimy. Franciszek był pierwszy, który odważył się pomyśleć o takim dziele. Dla niego atoli, który przy założeniu swych ubogich zakonów całą swą ufność złożył w Bogu, nie było czy nie zdawało się nic trudnym. Aby myśl swą wykonać i zamienić w czyn, czekał tylko na stosowną chwilę, a ta przez osobliwsze zrządzenie Boże nie dawała długo czekać na siebie. Właśnie w Poggiponzi w Toskanii prosili go wskutek jego głęboko wzruszającego kazania już przedtem mu znany kupiec Luchezjusz i jego małżonka, aby im skreślił sposób życia, według którego mogliby wśród świata prowadzić jakby życie zakonne. Franciszek wysłuchał ich próśb, oddał im popielatą szatę i udzielił ustnie przepisów do życia pokutniczego, obiecując im, że niebawem dla nich jak i dla innych napisze osobną regułę życiową, która będzie odpowiadała stanowisku i warunkom każdego i przez którą oni żyjąc wśród świata staną się przecież uczestnikami tych samych łask, jak on i jego Bracia, w klasztorach.
Nie setki, lecz tysiące obojga płci przyjęły wnet tę regułę i poszły za tym przykładem; oni przyjęli ubogą i popielatą szatę pokutniczą, lub złożyli przynajmniej wszelki przepych i zbyteczną a nieodpowiadającą stanowisku swemu strojność odzienia i zachowali nadaną ustnie regułę, aby przez to okazać jawnie swoje wstąpienie do nowego zakonu pokuty; gdy zaś Franciszek ledwie po upływie jednego roku napisał regułę dla swego trzeciego zakonu, był ten już działał we Włoszech. Takiego przyjęcia doznał trzeci zakon św.Franciszka zaraz przy swym założeniu r. 1221. Przyczyny tego chętnego i gorliwego przyjęcia należy prócz w łasce Boga szukać także, jak już wskazaliśmy., w ówczesnej ogólnej potrzebie czasu i w ogólnie uznanej pożyteczności tego zakonu pokuty. Obie te rzeczy wynikają z treści skreślonej przez św. Franciszka reguły, której wartość potwierdzona jest przez wyraźne słowo stolicy świętej, t.j.przez rzymskich papieży.
3. Reguła ta trzeciego zakonu św. Franciszka, „która”… jak powiada Charin de Malan, „dla swej wielkiej jasności stała się prawem ogólnym i popularnym”, odpowiada każdemu, może być zachowana przez każdego, jest dla chrześcijan wszystkich stanów, gdyż uwzględnia ona nie tylko słabość ludzką, lecz także i rozmaite stanowiska, jakie się znajdują na świecie. Przez jej zachowanie mają ludzie w sposób łagodny i bez wytężenia być doprowadzeni do tego, aby przede wszystkim jako katolicy wypełniali dokładnie wszystkie swe powinności, aby pogardzili przepychem i dumą świata, by szanowali praw drugich ludzi, by w bliźnim czcili obraz Boga, by się zatem wzajemnie miłowali pc chrześcijańsku, postępowali zawsze względem siebie z miłością braterską i by się nauczyli postępować według nauk i przykładu boskiego Mistrza. Treść tych reguł jest następna:
a) Tylko osoby nieskazitelnego życia albo też prawdziwi pokutnicy i pokutnice, którzy się przyznają do wiary katolickiej i do posłuszeństwa względem Kościoła św., mogą wstąpić do tego trzeciego zakonu i brać udział w jego duchownych i doczesnych korzyściach. Prócz tego są jeszcze inne niezbędne warunki przyjęcia: najpierw oddać wszelkie nieprawnie nabyte mienie ; powtórnie pojednać się jawnie i bezwzględnie ze swymi bliźnimi, po trzecie zachować wiernie przykazania Boże i kościelne i regułę trzeciego zakonu; wreszcie u małżonków wyraźne lub milczące zezwolenie drugiej strony do wstąpienia. Każdemu zwrócono przy dobrowolnym przyjęciu uwagę na to, że żadna z reguł nie obowiązuje pod grzechem śmiertelnym. Gdy więc nawet tę silną dźwignię bojaźni kar wiecznych wykluczono, nie miały te przepisy innego potwierdzenia i rękojmi, jak tylko wolę dobrą i miłość, a niezmierne i szybkie poznawanie tej reguły we wszystkich krajach i w łonie najrozmaitszych narodów jest niezbitym dowodem, że Kościół także wśród tego świata jest potężniejszym od wszystkich prawodawców, że jego miłość jest silniejszą od miecza i że on tylko może narodom wskazać drogę prawdziwej wolności i życia.
b) Następnie uporządkowuje Franciszek przede wszystkim życie wewnętrzne, ognisko domowe; gdyż każda naprawa gmin i narodów musi się rozpocząć od rodziny. Jak mogą ludzie, którzy osobiście nic nie są warci, utworzyć społeczeństwo doskonałe i dobrze zorganizowane? Dlatego mają członkowie trzeciego zakonu ubierać się prosto i powinni – jeśli już nie na zewnątrz to przynajmniej pod wierzchnim odzieniem nosić szkaplerz popielaty i pasek z powrozu. Oni powinni bogobojnie i wiernie wypełniać obowiązki swojego stanu, być posłusznymi swym prawnym przełożonym, cenić wysoko cnotę czystości i zachować ją według swego stanu i powołania, powinni się odznaczać wielkim nabożeństwem i miłością ku Jezusowi w Najśw. Sakramencie i ku Niepokalanej Dziewicy Maryi, jako głównej patronce całego Zakonu serafickiego, powinni w całym swym postępowaniu dawać dobry przykład i w ogóle z gorliwością i wytrwałością dążyć do chrześcijańskiej doskonałości. Ich sprzęty domowe mają być proste i bez pretensji, lecz i pod tym względem nie istnieje bezwarunkowy nakaz; każdy niech postępuje w tych rzeczach odpowiednio do swego stanowiska społecznego; tylko do tego należy dążyć. ,aby w gruncie duszy usunąć żądzy bogactwa i zbytku, ową pożądliwość oczu, która stare państwa wschodu, Grecję i państwo rzymskie podkopała i obecnie pożera nowożytne na¬rody. Dlatego też członkom trzeciego zakonu nie wolno odwiedzać teatrów, widowisk, światowych zabaw i nieprzyzwoitych rozrywek, tańców itd. Życie członków winne być natomiast pokorne, umartwione przez posty, uświęcone modlitwą. Poleca się im częste przyjmowanie świętych Sakramentów; obowiązani są do odmawiania codziennej modlitwy zakonnej, według możności do codziennego słuchania Mszy św., do odprawiania wieczorem rachunku sumienia, do modlitwy za zmarłych towarzyszów zakonnych i do uczestniczenia w miesięcznych zebraniach trzeciego zakonu.
c) Szczególny nacisk kładzie potem św. Franciszek na zachowanie pokoju pomiędzy członkami trzeciego zakonu między sobą jak też i z innymi. Dlatego nakazuje on im w osobnym rozdziale, aby każdy wstępujący do tego zakonu pokuty uczynił swój testament, by nikt nie umarł, nie uczyniwszy przez ten ważny akt porządku i nie zabezpieczając przez to prawomocnego przeniesienia swej własności. Tym sposobem usunął on bezustanny powód procesów, których przede wszystkim bracia tercjarze unikać powinni. Jeśli zaś między nimi powstanie nieporozumienie, wtedy oni będą się starali je zakończyć pojednaniem; skoro to się nie uda, wtedy zwrócą się do swych naturalnych i ustanowionych sędziów, gdyż za wszelką cenę musi zgoda i pokój powrócić; niezgoda, sprzeczki i nienawiść muszą być dalekie od braci tercjarzy, zarówno nieprzyjazne słowa jak i przekleństwa. Bracia nie powinni też składać przysięgi, która by obowiązywała do nienawiści i ducha zemsty, która duszę człowieka oddaje na służbę partii, poniżając ją do najgłębszej niewoli; zresztą wolno im składać przysięgi celem naprawienia zgody i pokoju, aby potwierdzić ich wiarę, aby usunąć oszczerstwo, potwierdzić świadectwo, lub aby uczy¬nić ważnym kontrakt kupna, lub darowizny. — Wreszcie reguła zawierała w sobie następny przepis: Bracia tercjarze nie będą nigdy używali broni, chyba dla obrony Kościoła katolickiego, swej wiary i ojczyzny. Aby zrozumieć społeczne znaczenie tego zakazu, trzeba pamiętać o ówczesnej walce Welfów z Gibelinami, która rozdarła Włochy w ich życiu wewnętrznym. Partia Gibelinów była przeciwna narodowi i papieżowi, Welfowie zaś stanęli w obronie interesów narodowych i karcili stanowczo ciemiężenie i rabowanie papieża. Bracia tercjarze musieli się więc wyrzec każdej innej partii, która nie sprzyjała rzymskiemu Kościołowi; gdyż wzięli na siebie obowiązek, że będą używali broni tylko celem obrony Kościoła, katolickiej wiary św. i ojczyzny.
Taka jest więc główna treść reguły trzeciego zakonu. Duch jego jest według zdania znakomitego Segura duchem św. Franciszka. Tercjarz musi wśród świata żyć tak, jakby nie był z tego świata ; on musi według słów św. Pawła tak używać świata, jakby go wcale nie używał; on powinien pośród ludzi światowych żyć jak zakonnik, daleki od ich zasad i zepsutego ich smaku, zdała od ich fałszywych przyjemności i złudzeń, które prowadzą do zagłady. Nie wolno jednak myśleć, że duch. św. Franciszka czyni ludzi smutnymi, posępnymi i markotnymi, że jest nieprzyjacielem sztuk pięknych, niewinnej rozrywki i czystej radości. Św. Franciszek życzył sobie owszem, aby jego duchowne dzieci były zawsze wesołe, aby radość w Panu odbijała się nawet na ich obliczu. On był przyjacielem poezji, muzyki, malarstwa, i chciał, aby i inni tym rzeczom sprzyjali; lecz on pragnął gorąco, aby wszystkie te piękne rzeczy były używane do służenia Bogu a nie światu i grzechowi. — Trzeci zakon jest jaskrawym przeciwieństwem fałszywej surowości i równocześnie nieprzyjacielem wszelkiego niedbalstwa i oziębłości; on jest wrogiem nierozsądnego ducha niezależności od Stolicy świętej, który dzisiaj opanował tylu wobec wszelkiej powagi: „Wszystko przez Kościół rzymsko-katolicki, wszystko dla tego Kościoła, nic bez niego,“ jest hasłem św. Franciszka; hasło to stoi w najskrajniejszej przeciwności do ducha świata, tego nieszczęsnego racjonalizmu, który kilkakrotnie potępiony przez namiestnika Jezusa Chrystusa, jest istotą wszelkiej duchowej, moralnej, religijnej, politycznej i społecznej choroby naszego stulecia. Trzeci zakon jest wreszcie niechybnym lekarstwem przeciw tej nieustannej żądzy wygód i zbytku, przeciw temu pragnieniu ziemskiego używania, które jak za czasów św. Franciszka tak też i dzisiaj znów codziennie coraz szersze klasy naszego społeczeństwa niszczy.
4. Jeśli trzeci zakon już w chwili jego założenia, gdy jeszcze nie posiadał ustanowionej reguły, przyjęto z takim zapałem, że się rozpowszechnił po całych Włoszech, to miało to miejsce tern bardziej, gdy św. Franciszek ledwie po upływie jednego roku ogłosił na piśmie jego regułę. Wszędzie we Włoszech, jak też i w innych królestwach i krajach rozprzestrzeniła się ta reguła; dokądkolwiek przybyli Bracia Mniejsi, przynosili ze sobą regułę trzeciego zakonu. Jak we Włoszech, tak też poza Włochami przyjmowano z zapałem ten nowy zakon pokuty. Francuski król Ludwik VIII. (✟ 1226), jego żona Blanka, Ludwik IX., tegoż małżonka Małgorzata z Prowansji i siostra Izabela wstąpili do trzeciego zakonu; równocześnie uczynił to samo król Ferdynand z Kastylii wraz z panami swego dworu. Sancho II. z Portugalii z licznymi możnowładcami swego państwa, portugalska księżniczka Sancia ze swym dworem, w roku 1224 św. Elżbieta, księżniczka węgierska i pani turyńska, węgierski król Bela IV i inni arcyksiążęta i książęta byli członkami III zakonu. Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie te przykłady z góry uczyniły na średnich i niższych warstwach społeczeństwa. Był to piękny widok patrzeć, jak mężczyźni i kobiety, żonaci i stanu wolnego, wykształceni i prostaczkowie spieszyli, pełni zapału, by zostali przyjęci do tego nowego wojska; miło było słyszeć, jak oni chlubili się szatą pokutniczą i powrozowym paskiem, którym opasywali się na znak umartwienia i pokuty. Całe rodziny, całe gminy stały się tylu gminami III zakonu. Szczególnie we Włoszech nie było wnet żadnego miasta, żadnej wsi, żadnej miejscowości, gdzieby nie liczono całe mnóstwo członków trzeciego zakonu, z każdego prawie domu należało do niego kilka osób; od chat ubogich dostał się III zakon niebawem aż do pałaców królewskich.
Skutki tego duchownego ruchu, szczególnie dla narodów włoskich, przewidział wnet bystrym wzrokiem wrogo usposobiony dla Kościoła kanclerz Fryderyka II., Piotr z Vineis. Roku 1227 pisał on do swego cesarza i pana i daje przez to świadectwo o rozszerzeniu trzeciego Zakonu: „Bracia Mniejsi i Bracia Zakonu kaznodziejskiego powstali z nienawiścią przeciw nam ; oni skarcili otwarcie nasze życie i usposobienie, oni zniszczyli nam nasze prawa i obrócili nas w nicość… 1 oto, aby naszą potęgę jeszcze bardziej osłabić, aby nas jeszcze więcej pozbawić uległości narodów, ustanowili oni dwa bractwa, które obejmują bez różnicy mężczyzn i kobiety. Wszystko spieszy do nich, a ledwie można znaleźć tego, którego imię nie byłoby zapisane u nich/ Tak widział św. Franciszek jeszcze przed swą śmiercią (4 października 1226) swe wielkie dzieło założenia dwu pierw¬szych Zakonów ukoronowane założeniem trzeciego Zakonu, z których ten ostatni rozpowszechnił się w licznych Braciach i Siostrach nie tylko we Włoszech, lecz także w Niemczech, Francji, Hiszpanii itd.
Trzeci Zakon św. Franciszka nie miał się jednak długo cieszyć swym pokojem, lecz jak wszystkie wielkie dzieła Kościoła Bożego musiał przez prześladowania uzacnić się i przebyć ogniową próbę. Cesarz Fryderyk 11., który się obawiał tej wielkiej liczby tercjarzy jak też i potęgi niektórych wpływowych członków trzeciego Zakonu, którzy przez swe zasługi lub urodzenie zajmowali najwyższe zaszczyty i godności, i o których wiedział, że są tyleż obrońcami Stolicy apostolskiej, począł już w roku 1227 tak nieznośne podatki nakładać temu Zakonowi, że papież Grzegorz IX. był zmuszony nakazać osobną bullą z roku 1227 arcybiskupom i biskupom włoskim, by nie dopuszczali, aby tercjarze byli dręczeni tak niesprawiedliwymi i siły ich przewyższającymi podatkami. Atoli głos papieża przebrzmiał bez skutku; prześladowanie tak się wzmogło, że cesarz nie tylko skonfiskował im ich dobra, lecz nadto nakazał, aby ich pozbawiono prawa przebywania w kraju i używaniu rzeczy najpotrzebniejszych do życia. Trwało to aż do śmierci Fryderyka II., która nastąpiła w roku 1250., jak to przepowiedziała św. Róża z Viterbo, która będąc członkiem trzeciego Zakonu należała do liczby tych, którzy stali się ofiarą gniewu cesarskiego, gdyż z całą swą rodziną została skazana na nędzę za to, że potęgą swych wniosków rozumowych i swymi świętymi rozmowami odważyła się mnóstwo kacerzy i schizmatyków przyprowadzić na powrót do posłuszeństwa względem stolicy apostolskiej.
Jeszcze większe i daleko groźniejsze prześladowanie trzeciego Zakonu św. Franciszka rozpoczęło się nadejściem wieku czternastego. Za panowania cesarza Fryderyka II. zabrano tercjarzom ich dobra doczesne, teraz rzucono się na ich sławę i dobre imię. Powodem do tego byli Fraticellowie, pewien rodzaj kacerzy i nieprzyjaciół Boga i Kościoła, ludzie bezbożni i przewrotni, którzy udając, że są członkami trzeciego Zakonu św. Franciszka, naśladowali ćwiczenia tegoż Zakonu i nosili jego suknię, aby tym łatwiej zdołali rozprzestrzenić swe błędy przeciwne nauce Kościoła, pokrywając tym swe niecne czyny i wprowadzając ludzi w błąd. Skutkiem tego stało się, że lud, nie mogąc odróżnić prawdziwych członków trzeciego Zakonu od fałszywych, jednymi jak też i drugimi gardzić począł, ich wszystkich uważał za jad równo trujący i chętnie tych, których krótko przedtem jeszcze miał w wielkim szacunku i poważaniu, zaliczał teraz do wyraźnych wrogów Kościoła i społeczeństwa ludzkiego.
W tym Bóg sam przyjął najsilniejszą obronę trzeciego Zakonu sprawiając, że namiestnik jego na ziemi, ówczesny papież Klemens V., tę tak ważną sprawę gruntownie zbadał i wedle powinności ostrą wymierzył sprawiedliwość. Dlatego też na soborze we Vienne (1311), na którym zostali potępieni kacerscy Fraticellowie, usprawiedliwiono wobec całego świata członków trzeciego Zakonu św. Fran¬ciszka i polecono ponownie ten Zakon. Atoli jeszcze raz powstało prawie równe prześladowanie. Fraticellowie nie poddali się i trucizną swą zarazili nawet niektórych z Begardów i Beginów. Skutkiem tego ogłosił papież Jan XXII w roku 1317 przeciw nim osobną bullę potępiającą, w której wspomniał też o tych Begardach i Beginach, którzy w podobne popadli błędy. Wtedy to stało się znów, czy z nie- wiadomości, czy skutkiem złośliwości, że członków trzeciego Zakonu pomieszano z takimi Beghardami i Beghinami, którzy dla swego heretyckiego sposobu myślenia zostali potępieni przez Kościół. Dlatego ogłosił papież Jan XXII. w roku 1319 nową bullę usprawiedliwiającą członków trzeciego Zakonu, w której tychże polecił wszystkim przełożonym kościelnym, orzekając, że w bulli z r. 1317 wcale nie miał na myśli tercjarzy św. Franciszka; owszem papież wysłał nadto kilka osobnych listów do biskupów w Toulonie, Kamerich, Paryżu i. t. d., w których jeszcze raz orzeka, polecając im ten zakon pokuty. Była to ostatnia wielka burza, która się rozszalała nad trzecim Zakonem św. Franciszka zaraz w pierwszym stuleciu jego istnienia.
5. Odtąd postępowało rozprzestrzenienie III Zakonu św. Franciszka dawniejszą drogą, gdyż sprzyjały mu stowarzyszenia klasztorne, do których przystąpiło wielu z jego członków. Już św. Elżbieta z Turyngii złożyła według świadectwa św. Bonawentury w r. 1225 uroczyste śluby, lecz bez klauzury. W Kolonii pewien pan nazwiskiem Lówenberg, założył w roku 1264 klasztor dla 14 tercjarek ; klasztor tercjarek „dolina łaski“ w Ingolsztadzie miał być założony niedługo po śmierci św. Franciszka: jego istnienie wskazują rękopisy przynajmniej już w roku 1276; klasztor tercjarek „Ridler w Monachium został założony w r. 1295, a jeszcze przedtem (r. 1284) zbudowali Henryk i Jan Bittricher klasztor tercjarek „Bittricher.” W roku 1300 oddano kościół św. Pantaleona wraz z domem w Luppach, w diecezji bazylejskiej, trzeciemu Zakonowi. We Włoszech istniały zaraz po śmierci św. Franciszka klasztory tercjarek; to samo trzeba też powiedzieć o Francji, gdzie przede wszystkim św. król Ludwik IX. bardzo sprzyjał regularnym, t. j. w klasztorach żyjącym tercjarzom. O Hiszpanii niema aż do roku 1403 pewnych wiadomości; w Portugalii zaś znajdujemy już w roku 1314 właściwe pożycie klasztorne tercjarzy, którym przede wszystkim sprzyjała św. królowa Elżbieta (1336), będąc sama tercjarką. Podobnie istniały tez w Niderlandach już w XIII stuleciu męskie i żeńskie klasztory trzeciego Zakonu, a biskup z Liittich udzielił roku 1343 belgijskiej kongregacji tych samych przywilejów.
Przekazują z początkiem wieku piętnastego o istniejących klasztorach trzeciego Zakonu św.Franciszka w Istrii, Dalmacji, Czechach, na Węgrzech, w Irlandii, Anglii, Danii i Szwecji; tak miała Irlandia w połowie wieku 15. trzydzieści męskich klasztorów tercjarzy, nie mówiąc już o klasztorach tercjarek, a Anglia miała ich jeszcze więcej. — Te regularne klasztory tercjarskie poszczególnych krajów i prowincji połączyły się w wieku 14. i 15; w towarzystwa czyli kongregacje. Takimi kongregacjami były: regularna obserwancja trzeciego Zakonu Włoch albo Lombardi, kongregacje w Sycylii, Dalmacji i Istrii, kongregacja Zepperen w Niderlandach, kongregacja pokutniczych braci trzeciego Zakonu w Niemczech, kongregacje regularnej obserwancji w Hiszpanii, Portugalii i Francji; szpitalni bracia trzeciego Zakonu, Najmniejsi bracia chorych w Hiszpanii czyli Obregoni, nazwani tak po czcigodnym ojcu Bernardynie z Obregon. Między klasztorami żeńskich kongregacji należy wymienić tercjarki z klauzurą począwszy od błogosławionej Angeliny z Marciano (✟ 1435.); szpitalne siostry trzeciego Zakonu, zwane także siostrami szarymi i inne. Niektóre z tych kongregacji liczyły po sto i więcej domów zakonnych, jak np. tercjarska prowincja czyli kongregacja w Sztrasburgu, która obejmowała diecezje sztrasburską, bazylejską i konstancką, część Lotaryngii, Badenii, Wirtembergii i wielką część Szwajcarii licząc w roku 1424. więcej niż 100 klasztorów trzeciego Zakonu. Biorąc początek od tych klasztorów rozszerzał się trzeci Zakon wszędzie coraz dalej, a gdzie nie istniały w pobliżu domy Franciszkanów, tam kierowali księża trzeciego Zakonu zwykłymi zebraniami miesięcznymi w obecności przewodników duchownych, rocznych zaś wizytacji stowarzyszeń dokonywali prowincjałowie Franciszkanów. Tak więc zabezpieczono istnienie trzeciego Zakonu między ludźmi świeckimi na prowincji, dbając o zachowanie jego w całej pełni siły życiowej.
Te klasztory tercjarzy i tercjarek nie były „miejscami próżniactwa “, jak świat dzisiejszy chętnie klasztory przezywa. Były to bez wyjątku klasztory ubogie, a jego mieszkańcy musieli poza wypełnieniem swych obowiązkowych modlitw, nabożeństwa i klasztornych ćwiczeń trudnić się po największej części pracą rąk, uprawą roli, tkactwem, wyrabianiem wełny, rzeźbiarstwem, malarstwem, nauczaniem w tych gałęziach przemysłu i innych wiadomościach pożytecznych. Głównym ich powołaniem była czynna miłość bliźniego w zarządzaniu szkołami dziecinnymi i tzw. średnimi, wychowywanie panien świeckich, udzielanie nauki robót ręcznych, pielęgnowanie chorych, kierownictwo i przewodnictwo nad szpitalami i innymi zakładami dobroczynnymi. Co dzisiaj czynią bracia i siostry miłosierdzia i nowsze dla wy¬chowania młodzieży założone zakony i kościelne kongregacje, to wszystko w wiekach średnich wypełniał trzeci Zakon św. Franciszka. Hospitalowie i hospitalki, bracia i siostry szpitalne i t. d. byli wyłącznie oddani usłudze chorych i tworzyli w Włoszech, Hiszpanii i Niemczech osobne kongregacje. Oni opiekowali się także umysłowo chorymi i nieuleczalnymi, pielęgnowali trędowatych i niedołężnych starców i czuwali nad domami sierót i ubogich. Często czuwali też przy chorych w domach prywatnych, dokąd udawali się na pewien czas, zawsze po dwóch. Te domy zakonne miały też zwykle swe własne apteki domowe, z których uboższym chorym udzielano lekarstw bezpłatnie, co było tern większym dobrodziejstwem,’ gdyż w dawnych czasach były apteki bardzo rzadkie, a lekarze nie odwiedzali jeszcze całymi tuzinami swych chorych. — Tyle o regularnych tercjarzach żyjących w klasztorach.
Jeśli obok tej działalności regularnych tercjarzy zwrócimy uwagę na cichą pracę żyjących wśród świata tercjarzy, na ich wpływ religijny i moralny w społeczeństwie, na ich zamiłowanie sprawiedliwości i pokoju, ich gorliwość i miłość, z którą i oni także odwiedzali chorych, zakładając tak zwane domy braci i sióstr dla biednych, niezdolnych do pracy i wiekowych członków zakonnych, jak dawali jałmużnę, którą Bóg nieraz cudami wsławił, jak jałmużnę św. Elżbiety z Turyngii, św. Elżbiety z Portugalii i innych.
6. Zwróciwszy więc uwagę na te i inne rzeczy, możemy sobie utworzyć mały obraz skutecznej pracy trzeciego Zakonu dla Kościoła i społeczeństwa ludzkiego, trwającej przez kilka wieków; mówimy, mały tylko obraz, gdyż chcąc to wszystko przedstawić w całej swej niezmiernej objętości, trzeba by opisać całe księgi.
A co może i powinien zdziałać trzeci Zakon św. Franciszka w naszych czasach ? Doświadczenie tylu wieków dowodzi, że, gdziekolwiek zaprowadzono i sumiennie pielęgnowano trzeci Zakon, tam też zawsze kwitnęła religijność i obyczaje się polepszyły; prawdziwy bowiem tercjarz musi być dobrym chrześcijaninem, t. j. chrześcijaninem nie tylko z imienia, lecz także i w czynie; z religią zaś i moralnością naprawiają się także stosunki narodów, a historia wskazuje, że państwa nie cieszyły się nigdy lepszym powodzeniem, jak wtedy, gdy panujący, książęta i narody chlubili się, że należą do trzeciego Zakonu; pomyślmy tylko o królach jak św. Ferdynand kastylijski, Ludwik IX. francuski, cesarz Rudolf z Habsburga i innych. Jeśli w miastach, miasteczkach i po wsiach, wedle rozmaitości miejscowości i ilości mieszkańców, jest więcej lub mniej osób, którzy gorliwie chodzą do kościoła, często przyjmują św Sakramenty, wedle sił wypełniają bogobojnie swe obowiązki stanu i dbają o zachowanie pokoju domowego postępując w miłości z bliźnimi, a to właśnie dlatego, ponieważ należą do trzeciego Zakonu, jeśli tak postępują, jakby może w innym razie nie postępowali: czy nie jest to już wielkim pożytkiem ? Czy nie jest to nieobliczalną korzyścią, gdy zachowana jest uczciwość, gdy sława i własność bliźnich zostaje nietknięta, gdy przykazania boże i kościelne są w poszanowaniu, gdy ludzie żyją po chrześcijańsku, zdała od nieskromnych tańców, nieuczciwych teatrów i zabaw, pijatyk i kłótni, gdy wszyscy żyją krótko mówiąc uczciwie? Otóż, wszystko to bywa osiągnięte przez trzeci Zakon. On jest tym, który sprawuje, że obywatel jest bez zarzutu, sługa uczciwym i wiernym, dziewica wstydliwą, ojciec rodziny czujnym i spokojnym mieszkańcem. Tercjarz musi być dobrym chrześcijaninem, dobry zaś chrześcijanin nie jest niedbałym i nie sprawia nikomu przykrości. On szanuje bliźniego, zachowuje wiarę małżeńską i żyje z każdym w spokoju. Jeśli się tak polepszą obyczaje ludzi poszczególnych, to polepszają się też obyczaje rodzin, miast, państw, podnosi się dobrobyt społeczeństwa, i sprawdza się to, co się tak dziwnie ziściło za życia św. Założyciela i co dzisiaj jeszcze można spostrzec we Francji, gdzie trzeci Zakon św. Franciszka w miastach i po wsiach z zadziwiającą szybkością znów się rozpowszechnia i odżywia, gdzie duchowieństwo całych miast do niego przystąpiło i wiara i obyczajność zaczynają wstępować na lepsze drogi. Według świadectwa mężów doświadczonych wpłynął na tę zmianę po największej części trzeci Zakon św. Franciszka.
Tę pożyteczność trzeciego zakonu dla Kościoła i państwa uznali też najlepsi książęta świeccy, wstępując sami otwarcie do tegoż zakonu. Więcej niż 140 cesarzy, królów i królowych, panujących książąt i księżnych należało dotąd do trzeciego zakonu. Wyliczymy tutaj tylko kilku z nich. Tercjarzami byli: św. król Ferdynand kastylijski, Ludwik VIII.. i Ludwik IX., królowie francuscy wraz z małżonkami; Jan z Brienne, łaciński cesarz Konstantynopola; cesarz Michał Paleolog, Bela IV. węgierski, cesarz Karol IV., Ferdynand katolicki, król Aragonii wraz z małżonką; wielka Izabela, królowa kastylijska; Anna Austriaczka, matka Ludwika XIV. i Maria Teresa, małżonka tegoż, Jagiełło i Kazimierz IV., obaj królowie polscy; Henryk, król duński; Robert, król Neapolu i Sycylii, i liczni książęta włoscy. Z domu austriacko-habsburskiego należeli: cesarz Rudolf I. z Habsburga ze swą małżonką Anną; Elżbieta, żona cesarza Albrechta I.;, cesarz Karol V. ze swą żoną Izabelą portugalską; cesarz Leopold I. z żoną Eleonorą, Filip II., Filip III. i Filip IV., królowie hiszpańscy; Johanna, córka Karola V. i królowa Portugalii; Maria, córka Karola V. i małżonka cesarza Maksymiliana II.; Elżbieta, córka Maksymiliana II. i królowa Francji; arcyksiężna Maria, matka cesarza Ferdynanda II.; cesarzowa Anna, małżonka cesarza Macieja; małżonki obu cesarzów Ferdynanda II. i Ferdynanda III. i inni. A jak królowie i książęta, tak też i inni znakomici ludzie przystąpili do trzeciego Zakonu. Krzysztof Kolumb przyodziany w szatę świętego Franciszka odkrył nową część świata. Dante, ten wielki poeta włoski, był tercjarzem i życzył sobie być pochowanym w habicie trzeciego Zakonu. Rafael i Michał Anioł byli także uczniami ubogiego z Asyżu.
Lecz najwymowniejsze świadectwo o zbawiennym działaniu trzeciego Zakonu dają liczni święci i błogosławieni słudzy i sługi Boże, którzy wyszli z niego od chwili jego założenia. Wymieniamy na tern miejscu tylko tych, którym Kościół katolicki oddaje cześć na swych ołtarzach. Są to następni Święci i Święte: św. Elżbieta z Turyngii, — św. Róża z Viterbo— św. Ludwik IX., król Francji, — św. Iwo, proboszcz, — św. Roch z Montpelier, — św. Elzear. i jego św. małżonka Delfina, św. Konrad z Piacenzy, z wysokiej szlachty, św. Franciszka Rzymianka, — św. Elżbieta, królowa Portugalii, — św. Brygida ze Szwecji, – św. Małgorzata z Kortony, — św. Koleta, — św. Aniela Merici, założycielka Urszulanek, — św. Maria Franciszka od świętych Ran z Neapolu, — świętych 15 męczenników tercjarzy z Japonii, następnie: św. Franciszek z Pauli, — św. Ignacy Loyola, — św. Kamil de Lellis, — św. Filip Nereusz, — św. Karol Boromeusz, — św. Wincenty a Paulo, — św. Paweł od Krzyża i inni. — Już beatyfikowani słudzy Boży są: bł. Luchezjusz, kupiec, pierwszy tercjarz, bł. Piotr z Sieny, rzemieślnik, — bł. Rajmund Lullus, — bł. Gerard z Willamagna, — bł. Cichi z Pezaro, bł. 22 męczenników tercjarzy z Japonii, — bł. Paula z Gambara, — bł. Aniela z Foligno, — bł. Humiliana ze Florencji, — bł. Łucja dziewica, — bł. Ludwika z Albertonii, wdowa, — bł. Wirydiana, dzie¬wica, bł. Elżbieta Bona, dziewica z dyecezyi Konstanckiej.
Oprócz tych wymienionych i przez Kościół jako świętych lub błogosławionych uznanych członków trzeciego Zakonu jest jeszcze dużo innych, których pamięć obchodź! się dorocznie uroczyście w tych miejscach, gdzie oni ujrzeli światło dzienne lub dokonali świątobliwego żywota. Nadto liczy jeszcze trzeci Zakon dużo innych czcigodnych sług i służebnic Bożych, więcej niż tysiąc, których życiorysy znaleźć można spisane w annałach czyli rocznikach Zakonu i w innych historycznych dziełach albo też we większym Menologium Franciszkanów, gdzie się znajduje prawie na każdy dzień krótki żywot jednego lub kilku świętych, błogosławionych albo czcigodnych sług Bożych, należących do Zakonu trzeciego. Jeżeli zaś, według słów Zbawiciela, dobre drzewo można poznać, po jego dobrych owocach, to chyba nic nie może już korzystniej świadczyć o znamienitości trzeciego Zakonu św. Franciszka, jak tak wielki zastęp świętych, błogosławionych i czcigodnych sług i służebnic Bożych, którzy wzrośli na tym drzewie w ogrodzie Boga i których to drzewo za łaską Boga po dziś dzień wydaje: tak 4 października 1859 r. umarł w opinii świętości tercjarz Vianney, proboszcz W Ars; 15 kwietnia 1860 r. umarła koło Florencji ś. p. siostra zakonna, Anna z od świętych Ran, założycielka tak zwanych Stygmatek, a prawie równocześnie w Rzymie świecka tercjarka, obie w sławie świątobliwości; 11 kwietnia 1868 r. zmarła w Kaltern w Tyrolu hojnie przez Boga obdarzona łaskami tercjarka Maria Mori,, a 8 czerwca tegoż samego roku w Jerozolimie świątobliwej pamięci tercjarka, siostra Paulina, markiza z Nikolay.